Jawor pokonał Grodzisko Raciechowice 2:1 (1:0). Bramki dla naszej drużyny zdobyli Marek Podoba i Przemek Morlak.
Spotkanie było bardzo emocjonujące, mnóstwo było walki, sytuacji podbramkowych, obie drużyny zmarnowały po rzucie karnym... Futbol nie jest sprawiedliwy, tydzień temu Jawor będąc drużyną lepszą przegrał. Dziś goście prezentowali się lepiej (szczególnie w pierwszej połowie) ale wyjechali z Jawornika na tarczy. Późnym wieczorem na stronie pojawi się opis meczu a także skrót i galeria zdjęć.
REKLAMA
REKLAMA
Jawor przegrał wyjazdowe spotkanie z Iskrą Brzączowice. Po raz kolejny trzy strzelone bramki na wyjeździe nie wystarczyły do wywiezienia korzystnego rezultatu z boiska rywala. Cała drużyna zaprezentowała się słabo, jednak najsłabiej wypadła linia obrony. Jednak od początku..
Jawor przystąpił do dzisiejszego spotkania bez dwóch kluczowych zawodników - M.Łapy I, który boryka się z kontuzją kolana, oraz Morlaka, który z przyczyn losowych nie mógł zagrać w dzisiejszym meczu. Przez pierwsze 15 minut zdecydowanie dominowała drużyna gospodarzy, jednak ich ataki nie były na tyle groźne, aby zaskoczyć Komorowskiego. Wynik otworzył w 22 minucie Piskorz, po pięknym rajdzie i zakładając jednemu z obrońców "siatkę" strzelając w krótki róg. Jednak drużyna gospodarzy, ciągle atakując doprowadziła do wyrównania w 30 minucie. Napastnik gospodarzy ograł Siute oraz Węgrzyna i uderzył "po krótkim" nie dając szans Komorowskiemu. Jeszcze w pierwszej połowie, bramką po pięknej akcji odpowiedział Wójcik, wyprowadzając Jawor na prowadzenie. Jednak kolejne trzy bramki, wpadły dla Iskry, po kardynalnych błędach naszych obrońców. Po faulu Woźniaka, rzut karny na bramkę zamienił napastnik gospodarzy, doprowadzając do wyrównania. W 40 minucie zamieszanie na 16 metrze wykorzystał pomocnik Iskry, pokonując naszego bramkarza kąśliwym strzałem po ziemi.
Po przerwie, do wyrównania mógł doprowadzić Mirosław Podoba, jednak w sytuacji sam na sam, uderzył w bramkarza. W 70 minucie po stałym fragmencie gry gospodarze zdobyli kolejną bramkę. Tym razem niezdecydowanie Komorowskiego wykorzystał jeden z napastników Brzączowic, uderzając mocno głową, tuż przy słupku. Nadzieje na korzystny wynik, rozpalił Hudaszek zdobywając bramkę na 4-3, dobijając piłkę z najbliżej odległości, po strzale Piskorza, tuż przed końcem spotkania. Ostatnie 10 minut to okres przewagi przyjezdnych, jednak ataki te były na tyle nieskuteczne, iż wynik spotkania nie uległ zmianie i 3 punkty zostały w Brzączowicach...
Chciało by się powiedzieć, że wygrała drużyna, która prezentowała dojrzalszy futbol, strzelając bramki po pięknych akcjach. Jednak nie było tak, ani przez chwilę. Gospodarze wykorzystując kardynalne błędy obrońców, pokonują naszą drużynę, która po raz kolejny, strzelając trzy bramki na wyjeździe, nie potrafi utrzymać korzystnego wyniku. Krytyka należy się również pomocnikom i napastnikom, którzy zaprezentowali w dzisiejszym meczu słabą formę, o czym świadczy liczba niecelnych podań oraz strat, która mogła przysporzyć naszym kibicom ból głowy.
Komentarze